PODZIELNIKI NIELEGALNE


Całkowite zindywidualizowanie rozliczania kosztu ogrzania mieszkania w bloku nie jest możliwe. Podzielnik lub ciepłomierz reagują wyłącznie na ciepło transferowane przez grzejnik. Nie odróżnia tej energii od przenikającej przez przegrody. Zwłaszcza wewnątrzbudynkowa migracja ciepła totalnie kompromituje i delegalizuje metodę podzielnikową.
Przeczytaj, jeśli dla Ciebie etyka ważniejsza od kradzionych pieniędzy.
Lokatorzy „opomiarowanych” mieszkań bywają zaskakiwani sensacyjnymi nadpłatami albo niedopłatami za ogrzewanie. W metodzie z podzielnikami kosztów, takie same lokale – przy zupełnie poprawnej eksploatacji – potrafią rzekomo „zużyć” nawet wielokrotnie różne ilości ciepła. Podejrzane, niekiedy absurdalne różnice mogą pojawiać się i znikać jakby losowo w kolejnych sezonach. Gdy zostaną zinterpretowane jako błąd wskazania podzielników (przypadek Pani Marianny), nastąpi “ręczne” naprawianie rozliczeń. Do ‘egzorcyzmów’ nie dochodzi w mniej rażących przypadkach, kiedy operator oficjalnie nie identyfikuje incydentu. Wtedy reklamacje nie są uznawane bo: pan się zgodził na podzielniki, one tak wskazały a rozliczenie jest zgodne z regulaminem. Okazuje się, że przyczyną nie musi być ani zmiana zachowań lokatora ani oszustwo systemowe ani skryte „oszukiwanie podzielników” ani awarie.
Podzielniki opierają swe działanie na pomiarze temperatury grzejnika w czasie - wskazują liczbę proporcjonalną (w nieokreślonym przybliżeniu) do ilości ciepła wyemitowanego w lokalu przez grzejniki. Opisano to np. w artykule “Podzielnikowe kuglarstwo”. Rejestrowane przez nie zużycie w lokalu zależy głównie od ilości ciepła dostarczanego i oddawanego poprzez przegrody budynku. Jednakże podzielniki (ani ciepłomierze) nie potrafią wskazać ciepła przenikającego przez przegrody wewnętrzne, które dogrzewa lub chłodzi. Nikt nie wie, ile ciepła realnie odpłynęło do - lub przypłynęło od - sąsiadów. Nie trzeba specjalnej intuicji, by zorientować się, że mogą to być ilości właśnie sensacyjne.
Współcześnie, jako ‘wybaczalną’ niedokładność oszacowań przyjmuje się nawet 10%. W nauce i technice dopuszcza się pomijanie wartości mniejszych o rząd. Przykładowo, aż 10% wynosi dopuszczalny błąd dla wodomierzy. Są one akceptowane, choć nie bez kontrowersji; wszak przekłada się to wprost na opłaty a 10-procentowe różnice cen są tolerowane znacznie gorzej. Nawet dużo mniejsze zmiany cen powodowały wybuchy niezadowolenia społecznego. Jednak taka tolerancja kosztów okazuje się możliwa, gdy skrywa ją dokładność pomiarów technicznych.
Natomiast w podzielnikowym ustalaniu zużycia ciepła i indywidualnych opłat, żadne granice błędu zdają się nie istnieć. Dokładności oszacowań mają rząd nominalnych wielkości zużycia, mogą je przekraczać, w szczególnych sytuacjach błędy mogą być większe o rząd wielkości, czyli ponad 10 razy od nominału.
30% z powodu usytuowania
Różne położenie takich samych mieszkań w bryle budynku skutkuje różnicami powyżej 10% w stratach ciepła przez przegrody zewnętrzne: dach, ściany, podłoże. Te obiektywne okoliczności i chęć 'uratowania' podzielników wymusiły stosowanie kompensacji w opłatach za lokale zewnętrzne. Taka próba 'łatania dziury'.
Rejestracja wyłącznie ciepła oddanego przez grzejniki sprawia, iż do naliczeń opłat za ogrzewanie stosuje się tzw. „indywidualne zużycia”. Wylicza się je mnożąc (niepewne bo różnie zakłócane) wskazania podzielników przez współczynniki korekcyjne. Do wyboru jest kilka metod ich ustalania; wszystkie szacunkowe, o nieustalonej dokładności i praktycznie nieweryfikowane. Współczynniki położenia lokali dla jednego z 3-piętrowych bloków z roku 1990 przedstawia tabela 1.

Widać, że nawet na tak małej próbce odnotowano dla tych samych lokali różnice ponad 30%. Tak więc – wybierając metodę – zarządcy nieruchomości arbitralnie decydują, czy koszt indywidualny wyniesie 30% mniej czy więcej. Być może nawet nie mają takiej świadomości, o czym świadczą wypowiedzi.
Inna sprawa to dokładność. Dla śmiesznych zaleceń COBRTI pozostaje bez komentarza. Natomiast w wyliczeniach wg strat cieplnych dla przytoczonego przypadku nie ma wzmianki o dokładności zastosowanej metody lub współczynników.
Każdy lokator zdany jest zatem na ślepy los. Krzywdy lub bonusy wpisano w system; mieszkaniec ma myśleć, że wyliczenie opłaty rocznej odwzorowuje rzeczywiste indywidualne zużycie ciepła na ogrzanie jego lokalu.
Wydaje się to niedopuszczalne i groteskowe. A jednak trwa.
Ale to nic w porównaniu ze skutkami całkowitego pomijania migracji ciepła między lokalami w budynku.
100% w migracji wewnętrznej
Gdyby wewnętrzne ścianki i stropy nie przepuszczały ciepła, główne ryzyko finansowe rodziłyby tylko pionowe rury c.o., współczynniki korekcyjne (położenia lokali i oceny grzejników) a także oszustwa lokalowe, na podzielnikach i w systemie oraz awarie.
Jednak przegrody wewnętrzne nie są szczelne i przy każdej różnicy temperatur dochodzi do niedostrzegalnego przenikania ciepła między sąsiednimi pomieszczeniami. Skutkiem może być nawet zwielokrotnienie lub, przeciwnie, wyzerowanie części opłaty zależnej od wskazań podzielników. Taka sytuacja jest zrozumiała wobec kilkukrotnej przewagi powierzchni przegród wewnętrznych nad termicznie izolowanymi murami zewnętrznymi, dachem i stropem piwnicznym. Wielu ekspertów zwraca na to uwagę. Ale wielu zarządców i lokatorów lekceważy lub tkwi w dogmatycznym zaprzeczeniu. Każdy jednak może osobiście sprawdzić ekspertów.
lokal modelowy
Dla zobrazowania problemu i oszacowania skali ulotnego fizycznego zjawiska przenikania można użyć modelu mieszkania i wyliczyć ilość ciepła, które przeniknie w sezonie grzewczym. Uproszczony plan pokazuje rycina. Model ma jednolite stropy i wewnętrzne ściany z żelbetu – bez izolacji i osłon, 2,5 m wysokości, 75 m2 powierzchni użytkowej. Mieszkanie jest szczytowe, ma 3 sąsiadów: 1 obok ze wspólną ścianą na długości 7,68 m, 1 z dołu i 1 z góry. Klatka schodowa przylega na długości 5,20 m. Rola wyposażenia, konwekcji i innych czynników tu będzie pominięta.
Ilość ciepła Qt przepływającego przez przegrodę można łatwo wyliczyć ze wzoru:
Qt = λ·ΔT·S·Δt/d ,
gdzie
λ – współczynnik przewodnictwa cieplnego [W·m−1·K−1],
S – pole przekroju przez który przepływa ciepło [m2],
Δt – czas przepływu [h],
d – grubość przegrody [m],
ΔT – różnica temperatur w kierunku przewodzenia ciepła [K].
W przypadku naszego modelu, dla żelbetu λ = 1,7 W·m1·K1. Przegrody, przez które przepływa ciepło to stropy o łącznej powierzchni 2 · 75 m2 = 150 m2 oraz ściana z sąsiadami na piętrze 7,68 m · 2,5 m = 19,2 m2 i ściana z klatką schodową 5,2 m · 2,5 m = 13 m2. Razem S = 182,2 m2. Grubość przegrody d = 0,25 m. Czas Δt = 90 dni = 2160 h.
Przy nastawach grzejników na 22oC (bo np. małe dzieci!) oraz nastawach 20oC u sąsiadów i na klatce schodowej różnica temperatur wyniesie 2oC, tj. 2 K. Po podstawieniu do wyżej podanego wzoru na Qt wyliczamy, iż z tego mieszkania przez przegrody wewnętrzne odpłynie 5352,3 kWh ciepła (tj. 19,3 GJ).
Przypadek ten zaznaczono poprzez pogrubienie krawędzi komórki z liczbą 5352,3 w tabeli 2, która zawiera wartości przepływu ciepła także dla innych materiałów, różnych grubości przegród i różnic temperatur.

Gdy 3 sąsiadom wystarcza 18oC, to różnica temperatur wynosi 4oC i (z analizowanego lokalu) przeniknie do nich 2 razy więcej ciepła, tj. Qt = 10704,6 kWh.
Roczne zapotrzebowanie takiego mieszkania na ciepło Qz może sięgać 8300 kWh (~30 GJ). Jeśli powyższe założenia i wyliczenia nie zawierają błędu, 'ucieczka' przez przegrody wewnętrzne przy różnicy temperatur 2oC powoduje wzrost wykazywanego „zużycia” o 64,5%. W przypadku różnicy 4oC podwyższa zaś wskazania podzielników aż o 129%. Odpływ ciepła do sąsiadów pokrywa bowiem dodatkowa emisja z grzejników w lokalu, co podwyższa wskazania podzielników lub ciepłomierzy. W konsekwencji dogrzania sąsiadów, odpowiednio rośnie rzekome „indywidualne zużycie” a potem opłata za ciepło na ogrzanie jakoby rozliczanego lokalu. Rozliczany lokator nie może temu zapobiec ani obronić. Zwykle w ogóle nie zdaje on sobie sprawy z tego wiszącego finansowego “topora”; podmiot rozliczający ani zarządca nie informują.

W ten sposób konieczność utrzymania temperatury 22oC została „ukarana” podwojeniem indywidualnej opłaty za ogrzewanie. Nie miałoby to miejsca w warunkach idealnej izolacji cieplnej między mieszkaniami albo utrzymywania identycznej temperatury w 4 lokalach.
Oczywiście, wzrostowi wskazań w modelowym lokalu towarzyszy spadek opłat naliczonych sąsiadom.
W konstelacjach sąsiedzkich możliwe są sytuacje odwrotne, gdy do danego lokalu przez przegrody dopływa ciepło od wszystkich sąsiadów. Możliwe są wszelkie inne kombinacje. Zupełnie wyjątkowo (teoretycznie nie można wykluczyć) możliwy jest bilans dokładnie zerowy, tj. brak wpływu sąsiedzkiej wymiany ciepła. Realnie – przenikanie wewnętrzne zawsze przekłamuje indywidualne rozliczenie, możliwe są błędy na małą i wielką skalę a ich eliminacja lub korekta – w obecnym stanie metod – niemożliwa.
Przy okazji widać, że w rozliczanie podzielnikowe wbudowany jest mechanizm rozwarstwiania wysokości opłat indywidualnych. Utrzymywanie niskiej temperatury prawdopodobnie spotka się z premią w postaci napływu ciepła od sąsiadów co skutkuje obniżeniem emisji grzejnika a zatem zniżką wskazań podzielników i tym samym opłaty indywidualnej. Nawet do zera. Ta ekstra premia za 'oszczędzanie' to pieniądze nieuchwytnie podkradzione sąsiadom.
I na odwrót. Niedotrzymanie tempa w obniżaniu temperatury względem sąsiadów i klatki schodowej spotka się z ukrytą w opłacie za c.o. karą finansową za ciepło, które niezauważalnie „odpłynie”. Gorzej, gdy sąsiedzi wyjadą i przymkną kaloryfery. Najgorzej, gdy grzejniki sąsiadów przestaną na dłużej działać!
Z tabeli 3 wynika, że negatywne skutki przenikania zostałyby zredukowane poniżej 10% dla stropów i ścian styropianowych. Takich i podobnych izolacji jednak wewnątrz budynków obecnie nie ma. Gdyby je zastosować, kilkuprocentowe już wtedy niedokładności nakładałyby się, niestety, na niedokładności wynikłe ze wskazań podzielników oraz oszacowań współczynników korekcyjnych zwiększając możliwy błąd całkowity.
Tabele 2 i 3 pokazują też, że nawet przegrody keramzytowe czy gazogipsowe, o bardzo niskim przewodnictwie cieplnym, nie są wystarczającą barierą dla ciepła i już przy różnicach 4oC umożliwiają znaczące przepływy.
Powyższe analizy dotyczyły lokalu szczytowego. Wewnętrzne przepływy ciepła doskwierają jeszcze bardziej w przypadku mieszkań wewnątrz bryły budynku, otoczonych 2 czy większą ilością sąsiadów na kondygnacji.
Taka jest prawda. Zwykły rozum nie przyjmuje, jak można określać faktyczne zużycie ciepła przez lokal na podstawie ilości energii pochodzącej z grzejników w tym lokalu!
Indywidualne ryzyko a energooszczędność
Jak pokazano, zjawisko przenikania przez przegrody wewnętrzne UNIEMOŻLIWIA rozliczenie kosztów ciepła na poszczególne lokale wg indywidualnego ich zużycia. Nie jest możliwe wiarygodne określenie w granicach ±10%, jaka część wskazywanego „zużycia” wynikła z wewnątrzbudynkowej migracji a jaka została realnie użyta na ogrzanie lokalu według preferencji i woli użytkownika. Każdy powinien płacić za energię zużytą na ogrzanie swego lokalu; nieważne, czy ciepło pochodziło z jego kaloryferów czy od sąsiadów. Tak nie jest.
Tymczasem zarządca nieruchomości - w atmosferze sporów i perswazji - zachęca do instalacji podzielników. Bez wnikania we wpływ prac przedwdrożeniowych (np. wymiana instalacji c.o., mycie grzejników, …) na podstawie statystyk pokazuje podzielnikowe „oszczędności” na m2. Rzecz jasna, będą one kompensować rosnące ceny od dostawców energii – rosnące mimo spadków cen surowców energetycznych. Wiadomo jednak, że producenci i dystrybutorzy chcą utrzymać przychody. Zmniejszone zużycie przez odbiorców końcowych napędza podwyżki cen. Per saldo finansowe korzyści lokatorów z oszczędzania energii są ułudą. Robimy to dla pięknej idei.
Wymuszanie na ludziach, przy użyciu podzielników, oszczędzania ciepła (zwane stymulacją) ma dobre uzasadnienie ekologiczne. I na tym dobro się kończy. Naiwnością, delikatnie mówiąc, jest teza ze spółdzielczego miesięcznika: „Oczywiście opłaty za ciepło w poszczególnych lokalach wyposażonych w podzielniki zależą od indywidualnego oszczędzania ciepła”. To przecież tylko mały fragment prawdy i dużo hipokryzji. Minimalizacja opłaty jest przecież oparta na oszustwie – wymaga pozyskania ciepła przez przegrody, od sąsiadów. Inna sprawa, że utrzymywanie niskiej temperatury nie gwarantuje, iż dookoła będą wyższe. Wtedy nawet oszczędny będzie dogrzewał oszczędniejszych a potem słono zapłaci. Wpływu przenikania na podzielniki nie da się całkowicie wyeliminować nawet po ustawieniu kaloryferów na minimum w całym budynku. Wskazania podzielników i wyliczane „zużycia” dla lokalu są nierzeczywiste i nieprawdziwe bo wynikają z bilansu dla pomieszczenia a ten opiera się głównie o ciepło przenikające przez różne przegrody. W istocie ciepło jest sąsiedzko skolektywizowane ale opłaty - odwrotnie - indywidualnie zróżnicowane, co rażąco łamie zasadę „każdy płaci za siebie”. Zarządca nieruchomości jednak w pełni zadowolony z podzielników. Nie dostrzega zdumiewających rozpiętości „zużyć” i ich związku z niekontrolowanymi migracjami ciepła: nie dostrzega indywidualnego ryzyka bezwolnych zawyżeń opłat, wyjątkowo – nawet rujnujących. W Europie podejmowane są systemowe próby ograniczania ryzyka lokatorów poprzez arbitralne ustanawianie górnej granicy owego fikcyjnego "zużycia". Po prostu "kominy" (jak u wymienionej pani Marianny) są obcinane do ustalonej liczby. 
To jest już COŚ ale dodatkowo odsłania prawdę o metodzie. Może dlatego nasi operatorzy podzielników i zarządcy nie podjęli wątku? 
Niesłusznych zaniżeń (czyli brudnych „oszczędności”) nie dostrzega się tym bardziej. Są propagandowo traktowane jako atut podzielników i jako wynik „oszczędzania”. Że jednak można płacić mniej... Wzór i cnota. A że tkwi w tym oszustwo?... przecież nikt nie widział, ewentualne reklamacje oszukanych odrzucone a dowód post factum niemożliwy.
Odpowiadające zużyciu, rzeczywiste, indywidualne?
Czy wyliczenie opłaty za ogrzanie lokalu, zawierające potencjalnie istotne korzyści albo straty wywołane międzysąsiedzką migracją ciepła, można traktować jako rozliczenie „indywidualne”?
Czy wobec takich – metodycznie nieuchwytnych – przenikań ciepła można mówić o indywidualizacji rozliczeń? O wyliczaniu opłat wiarygodnie skorelowanych z rzeczywistym zużyciem ciepła tylko na ogrzanie danego lokalu?
Czy „zużycie” zdefiniowane jako iloczyn wskazania nagrzejnikowego podzielnika i współczynnika korekcji a pomijające ciepło do/odpływające do/z lokalu przez stropy i ścianki wewnętrzne adekwatnie odwzorowuje rzeczywiste zużycie ciepła na ogrzanie lokalu?
Czy ustalono dopuszczalny całkowity błąd wyliczanego "zużycia indywidualnego"?
To retoryczne pytania.
Ale nadal jakby nie dla wszystkich.
Rozum, zasady współżycia społecznego i prawo wymagają, by metoda rozliczeń indywidualnych ustalała opłaty odpowiadające rzeczywistemu zużyciu ciepła przez ten lokal. To oczywiste, gdy chodzi o rozum i dobre obyczaje. Natomiast wymogi prawne stawiają np.:
Ustawa Prawo energetyczne art. 45a ust. 9 (wymóg ustalania opłat w sposób odpowiadający zużyciu ciepła na ogrzewanie),
Dyrektywa 2006/32/WE, art. 13 (obowiązek zapewnienia, by odbiorcy końcowi zostali wyposażeni w indywidualne liczniki, które będą odpowiednio odzwierciedlały ich rzeczywiste zużycie energii, wymóg zapewnienia jasnych rozliczeń na podstawie rzeczywistego zużycia),
Dyrektywa 2012/27/UE, art. 9 ust.1 (wymóg, by zapewnić możliwość nabycia liczników, które dokładnie oddają rzeczywiste zużycie energii przez odbiorcę końcowego).
Zapisów prawnych o indywidualnym rozliczaniu na podstawie RZECZYWISTEGO zużycia, jest więcej. Stosowana metoda podzielnikowa żadnego z nich nie spełnia.
Nazwa „podzielniki” pojawia się w niektórych aktach prawnych ale oparta o nie i stosowana (!) metoda jest nieudolną próbą a w zakresie dokładności i ustalania „rzeczywistego zużycia” - zaprzeczeniem standardu prawnego.
Jednak, mimo że ustawa Prawo energetyczne nie narzuca jednolitego systemu rozliczeń, osoby, które nie chcą przyjąć podzielników (a mają do tego prawo), są bezwolnie i automatycznie obejmowane tym systemem poprzez wymyślne regulaminy i dyskryminowane naliczaniem opłat maksymalnych lub krotności stawek średnich. Łamanie prawa poprzez niektóre rozwiązania w regulaminach rozliczania kosztów energii nie mieści się jednak w tematyce artykułu i wymaga oddzielnego eseju.
I co z tego?
Wobec zupełnej niedojrzałości metody z podzielnikami, łamania dobrych obyczajów w rozliczaniu kosztów i niespełniania elementarnych wymogów prawnych, wobec nielegalności, obecnie jedyną rozsądną i możliwą opcją są indywidualne opłaty za c.o. proporcjonalne do powierzchni ogrzewanych lokali. Metoda taka jest przewidziana przez Prawo energetyczne. Z natury wyklucza ona oszustwa technologiczne, usuwa problem korekt opłat z racji położenia lokalu w bryle budynku, pomija i tak niekontrolowalne wewnętrzne migracje ciepła, eliminuje nieetyczne współzawodnictwo podobne do „wyścigu szczurów”. A nade wszystko – metoda proporcjonalna została „nabyta” wraz z mieszkaniem.
Chwalebne dalsze obniżanie zużycia ciepła przez budynek można realizować przez proekologiczne działania edukacyjno-oświatowe (zaniedbane i nieudolnie zastąpione ekonomiczno-technokratycznymi i psychomanipulacją). Redukcje zużycia energii można uzyskać też przez doskonalenie termoizolacji oraz instalacji c.o. (także zamianę) i inne zabiegi. Być może z czasem pojawi się dojrzała technologia i sposób na dalszą indywidualizację. Nie może być tak, że cel – oszczędzanie ciepła (niekoniecznie pieniędzy) – wprawdzie szlachetny, uzasadnia stosowanie metod nieetycznych i niezgodnych z bazowymi wymogami prawa. Nie musi być tak, że cel uświęca środki.
Strony o podobnej tematyce:

Nieprzewidywalność rozliczeń kosztów c.o.

Rozliczenie kosztów centralnego ogrzewania

Podzielniki ciepła do śmietnika!!!

Powstają kominowe dopłaty za ogrzewanie

Podzielniki dzielą mieszkańców i spółdzielnie


Kopia z casim.blog.pl , 28.11.2015

Komentarze

Popularne posty